Na początku zanim przejdę do samej pomadki to chcę poinformować wszystkie panie ze Szczecina, że odkryłam szafę MUA w Pepco na ul. Santockiej. Znalazłam ją dosłownie wczoraj i cieszę się, bo (co prawda mam małe doświadczenie, ale…) lubię kosmetyki MUA. Teraz nie będę musiała ich zamawiać, wystarczy przejść się po prostu na Santocką. W związku z tym dziś chciałabym Wam pokazać pomadkę, która jest całkiem przyjemna na co dzień!
Pomadka znajduje się w całkowicie standardowym opakowaniu typowym dla pomadek, wysuwa się bez żadnych problemów, nie zacina się i nie wywija żadnych numerów. Wszystko spoko, co ważne nakrętka nie odkręca się np. będąc w torebce co moim zdaniem jest całkiem istotne, coby nie złamać sobie pomadki w trakcie transportu. Kształt pomadki również jest całkowicie standardowy, także nic dodać nic ująć.
Nazwałam ten kolor koralową brzoskwinią, ponieważ ni to koral, ni brzoskwinia, więc wydaje mi się, ze określenie jest całkiem trafne. Pomadka ma wykończenie lekko perłowe, ale łatwo jest się tego pozbyć metodą na chusteczkę (planuję o tym post, także nie będę wyjaśniać o co dokładnie chodzi). Aczkolwiek efekt jest tak delikatny, że nie wymaga poprawek. Ma bardzo fajne krycie, już pierwsza warstwa jest całkiem okej, a druga warstwa po prostu podkreśla kolorek. Nie podkreśla suchych skórek, co jest mega plusem, ale myślę, że to dlatego że jest mega kremowa. Muszę przyznać, że kolor jest bardzo fajny na aktualną porę roku, nie jest nachalny ani zbyt delikatny tylko fajnie komponujący się z większością makijaży wiosenno/letnich. Jeżeli chodzi o trwałość to nie powala na kolana, aczkolwiek jest całkiem spoko, ze dwie trzy godzinki spokojnie się trzyma, choć pod koniec wymaga poprawek. Czyli taka pomadkowa norma.
Jak nie trudno zauważyć jest to całkiem przyjemna pomadka, za naprawdę przystępną cenę – 8zł bodajże to nie jest w końcu majątek i myślę, że za taką cenę dostajemy fajną jakość. Gdzie szukać? No oczywiście w internetach, albo w szafach MUA jeżeli są gdzieś w Waszych miastach. Jeżeli macie okazje je sprawdzić to warto, aczkolwiek nie jest to jakiś powalający na kolana MUST HAVE. Fajnie jest ją sprawdzić, bo jest ciekawa i ja na pewno będę ją nosić, ale nie płakałabym jakby nie było jej w moim kufrze.
A Wam jak się podoba? 🙂