Myślałam, że rok 2024 będę mogła opisać jako przeciętny. Niestety należy do jednych z gorszych w moim życiu. Nie chcę skupiać się jednak tylko na negatywach, dlatego zapraszam Was na ostatni post w 2024, z 24 faktami z tego roku, również tymi dobrymi. Enjoy!

24 fakty z 2024 roku
Bardzo chciałam w tym roku zrobić taki post i stworzyłam sobie w ipadzie specjalną notatkę na spisywanie faktów z tego roku! To było fajne doświadczenie, bo pisząc potem ten post mogłam wrócić do tych wydarzeń. Na początku 2024 postanowiłam, że w tym roku stawiam na siebie, wprowadzę sporo zmian, po prostu, zajmę się sobą. Tak też zrobiłam! Postarałam się spisać wszystko w kolejności, zobaczcie, jaki był mój 2024 rok!
Psychodietetyka
Zmiany zaczęłam już w styczniu. Rozpoczęłam spotkania z psychodietetyczką, żeby popracować nad moją relacją z jedzeniem. Nasze spotkania trwają do dzisiaj i na pewno będziemy się spotykać kolejny rok. Bardzo pomogły mi te spotkania i pozwoliły na poukładanie sobie pewnych rzeczy w głowie.
Makro love
W 2024 roku bardzo chciałam postawić na rozwój moich umiejętności w wideo i w ramach eksperymentu kupiłam sobie obiektyw makro i OMG! To była doskonała decyzja, ponieważ pokochałam takie ujęcia, zmieniłam jakość moich wideo i jestem w tym coraz lepsza. Zresztą z tym wiąże się pewien projekt na 2025 rok, o którym więcej opowiem Wam pod koniec artykułu.
Pożegnanie z marką
Ogromną zmianą, do której przygotowywałam się bardzo, bardzo długo i która wzbudzała we mnie duży niepokój było zakończenie mojej wieloletniej (5,5 roku) współpracy ze Szczecińską marką Clochee. Przez ostatnie lata prowadziłam Instagram marki, z czasem również Facebooka i chociaż to była niesamowita, wspaniała przygoda, która pozwoliła mi się niesamowicie rozwinąć, nadszedł czas na pożegnanie. Czułam, że dałam już z siebie wszystko co mogłam i czułam, że się wypalam. Bardzo bałam się tej zmiany, bo kochałam tę pracę, tych ludzi, ale wiedziałam, że jeżeli tego nie zmienię, przestanę się rozwijać i marka na tym straci. Wciąż mam kontakt z zespołem, regularnie się spotykamy, a ja wciąż z ogromną przyjemnością używam kosmetyków Clochee!
Odejście Melci
Marzec był dla mnie najgorszym miesiącem w tym roku, ponieważ musieliśmy, po 11 latach miłości, pożegnać naszą kotkę Melę. Od jakieś czasu czuła się gorzej, coś się z nią działo i niestety po kilku tygodniach walki okazało się, że już nic nie możemy dla niej zrobić. Byliśmy u kilku weterynarzy, zrobiliśmy jej masę badań, ale było już za późno. Zabrał nam ją chłoniak w bardzo zaawansowanym stanie. To było okropne, do dziś mam łzy w oczach kiedy o tym myślę i każdego dnia za nią tęsknię. Była wymagającym, ale kochanym kotkiem i pierwsze tygodnie po jej stracie były przepełnione smutkiem, bólem, pustką, która dobijała mnie każdego dnia. Nie zliczę ile nocy przepłakałam, ale utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie wyobrażam sobie życia bez kota.

London baby!
O wyjeździe do Londynu myśleliśmy już od kilku lat, ale ciągle odkładaliśmy to na później. W tym roku się udało i cóż mogę powiedzieć, jestem zakochana! To piękne miasto, które porywa swoim urokiem i jestem przekonana, że jeszcze kiedyś tam wrócę.
Wizyta w Harry Potter Studio
Głównym celem naszego wyjazdu do Londynu była OCZYWIŚCIE wizyta w Harry Potter Studio. Jako naczelna fanka Harrego Pottera nie mogłam odpuścić sobie tej wycieczki i wiecie co? BYŁO BOSKO! Niesamowite, magiczne, bardzo klimatyczne miejsce. Nie zliczę ile razy miałam ciarki na plecach, łzy w oczach! Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jestem ogromnie szczęśliwa, że miałam okazję tam być, zobaczyć, doświadczyć tego miejsca. Wspaniałe doświadczenie i mam nadzieję, że będę miała okazję odwiedzić to miejsce jeszcze raz.





Wyjazd do Pragi i koncert Rammsteina
Wizyta w Londynie to nie była nasza ostatnia podróż w tym roku. W kwietniu pojechaliśmy do Pragi na koncert Rammsteina. Nie jestem fanką tego zespołu, ale mój narzeczony jest i na urodziny w zeszłym roku zażyczył sobie bilety. Tym oto sposobem wylądowaliśmy w Pradze i przyznam szczerze, koncert był super! Poza małym epizodem…
Atak paniki
Chwilę przed koncertem zaczęłam się bardzo dziwnie czuć. Trochę jakbym się stresowała, trochę jakby bolał mnie brzuch. Zaczęłam bardzo ciężko oddychać, kręciło mi się w głowie i o mało nie zemdlałam. Poszliśmy do punktu medycznego i po wywiadzie, otrzymaniu leków w końcu się uspokoiłam. Przestało mi się kręcić w głowie, ciało się rozluźniło i mogliśmy wrócić na koncert. To jednak nie jest koniec tej historii.
Poznań
W maju zaplanowaliśmy wizytę u rodziny w Poznaniu, gdzie spędziliśmy świetny czas! Przy okazji bardzo chciałam zajechać do Meblo Moda, gdzie wypatrzyłam w sieci piękny narożnik. Ponieważ planowaliśmy wymianę narożnika w salonie, bardzo chcieliśmy go sprawdzić i cóż… Kilka tygodni później był już u nas!
Nowy narożnik
Może to nie jest jakiś mega istotny fakt z tego roku, ale to była dla nas duża i fajna decyzja. Dlaczego? Ponieważ nie chcieliśmy kupować kolejnego narożnika, który wymienimy po 3 latach (jak ten który mieliśmy wcześniej). Chcieliśmy wybrać coś naprawdę dobrego, zrobionego w Polsce i przede wszystkim: wygodnego. Oboje spędzamy sporo czasu w salonie, więc to był dla nas ważny zakup. Okazał się niezwykle udany, bo narożnik jest naprawdę bardzo, bardzo wygodny!

Stłuczka
Na szczęście bez wielkiej szkody, ale ile się stresu najadłam to moje! Któregoś dnia, bodajże w kwietniu zadzwoniła do mnie zapłakana mama, że miała stłuczkę. Tata nie odbierał telefonu, więc chciała, żebym do niej przyjechała. Ja, cała zestresowana i spięta zadzwoniłam do sąsiadki, która na szczęście była w domu i błyskawicznie zawiozła mnie do mamy. Na szczęście jedynego uszkodzenia doznał samochód. Mama była tylko mocno zestresowana, ale cała sytuacja na szczęście skończyła się dobrze.
Płock
W tym roku odwiedziliśmy też Płock, gdzie mieszka moja babcia. To była niestety trudna wizyta, bo babcia już od kilku lat choruje. Praktycznie nie wychodzi z łóżka, niewiele już kojarzy i wymaga stałej opieki. Mimo tego, cieszę się, że ją odwiedziłam, bo nie wiem czy jeszcze będę miała okazję. Ta wizyta dała mi do myślenia o tym, jak kruche jest życie, jak warto dbać o zdrowie i jaka starość może być smutna… Niedługo kolejna wizyta!
Drugi atak paniki
Drugi atak paniki dopadł mnie w maju. Trwał prawie cały dzień i kiedy w końcu się skończył byłam totalnie wykończona. Następnego dnia byłam mocno rozkojarzona, na niczym nie mogłam się skupić, ale cieszyłam się, że przeszło. W tym momencie zapisałam się do mojej lekarki rodzinnej, żeby skonsultować co się dzieje.
Trzeci atak paniki i wizyta na sorze
Parę dni później, a właściwie w nocy znów dopadł mnie ogromny ból brzucha, który kojarzyłam z atakiem paniki. Tutaj potrzebne jest małe back story: podczas koncertu w maju doszliśmy do wniosku razem z moim narzeczonym i ratownikami w punkcie medycznym, że to atak paniki. Ponieważ miałam wcześniej w życiu dwa takie epizody stwierdziliśmy, że wielki koncert, masa ludzi wywołały u mnie taki atak. Dostałam tabletkę na uspokojenie i przeszło, jak ręką odjął. Taki atak wiązał się u mnie z mocnym ściskiem w brzuchu, ciężkością w oddychaniu, zawrotami głowy i mocnym rozkojarzeniem. Przy tym trzecim ataku było tak źle, że pojechaliśmy na SOR. Byłam tam pierwszy raz w życiu, dostałam kroplówkę i spędziłam tam 9h…

Powrót na terapię
Miałam 9 miesięcy przerwy w regularnym chodzeniu na terapię i w czerwcu postanowiłam wrócić. Odejście z Clochee, pożegnanie z Melcią, ataki paniki… Było tego po prostu za dużo i czułam potrzebę, że muszę z kimś pogadać. To była dobra decyzja! Jeżeli zastanawiacie się nad tym, czy terapia jest dla Was, nie możecie sobie poradzić z nadmiarem myśli – nie zastanawiajcie się dwa razy, tylko umawiajcie wizytę. To naprawdę może odmienić Wasze życie.
Nowy futrzany członek rodziny
Od odejścia Meli ciągle czułam pustkę i smutek. Brakowało mi futrzanego przyjaciela, małego puchatego zwierzątka, któremu mogłam poświęcać uwagę. Więc miesiąc po jej odejściu zaczęłam przeglądać ogłoszenia. Miałam dwa założenia: to nie może być kotka, musi wyglądać zupełnie inaczej niż Mela. Po kilku tygodniach przeglądania znalazłam Jego. Spoglądał w obiektyw swoimi pięknymi oczkami totalnie mnie oczarował. Kiedy po niego pojechałam, ZAKOCHAŁAM się w sekundę. Od 16.06 Tytus, piękny kocurek, który jest w połowie Bengalem w połowie Brytolem jest z nami, a ja jestem w nim absolutnie, bezgranicznie zakochana!

Druga wizyta na sorze
We wrześniu po raz drugi wylądowałam na sorze z tymi samymi objawami. Przy pierwszej wizycie, gdzie miałam wykonane badanie krwi i tomograf wyszło, że coś się dzieje z wątrobą. Miałam kiepskie wyniki i właściwie tyle. Zalecono mi wizytę o hepatologa (październik 2025 na NFZ) i odesłali do domu. Wróciłam z tymi samymi objawami, które potwierdziły kiepskie wyniki wątroby. W wiązku z tym okazuje się, że to nie były ataki paniki, tylko „coś” z wątrobą. Jestem cały czas w trakcie diagnozy, ponieważ umówienie się do hepatologa na NFZ w jakimś normalnym terminie graniczy z cudem. Na szczęście zmieniłam dietę, biorę odpowiednie tabletki i jest lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że w 2025 roku zajmuję się moją wątrobą, oczywiście prywatnie.
Ważna decyzja zdrowotna
Nie będę na razie mówić o tym więcej, ale w związku ze zdrowotnymi zawirowaniami w tym roku i innymi czynnikami podjęłam ważną decyzję zdrowotną. Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w przyszłym roku i na pewno opowiem Wam o całym procesie na moim instagramie (@AGWERBLOG) i pewnie tutaj na blogu.
– 13 kg!
Ten rok kończę lżejsza o 13 kilogramów! To zasługa głównie deficytu, większej świadomości i pilnowania tego co jem. Więcej się ruszam, liczę kalorię i po prostu działam! Nawet mimo gorszych dni, słabszego nastroju. Nie poddaję się i powoli, powoli waga spada, a zmiana zaszła również w głowie. To dla mnie duży sukces! Więcej opowiadałam o tym również na Instagramie.
Rozcznica zaręczyn
Ach, w tym roku we wrześniu minął nam rok od najpiękniejszych zaręczyn ever! Dla tych co nie wiedzą, mój B. oświadczył mi się w Nowym Jorku, pod mostem Brooklyńskim z pięknym widokiem na Manhattan we wrześniu 2023 roku. Ten wyjazd to było spełnienie marzeń. Mój najpiękniejszy urlop w życiu zakończony tym wyjątkowym, pięknym wydarzeniem.
Rozwój UGC
Jak wspomniałam na początku, zakup obiektywu makro do telefonu pozwolił mi na ogromny rozwój moich wideo na Instagramie. Wkręciłam się mocno w estetyczne wideo produktowe, stworzyłam portfolio i zaczęłam pisać do marek. Ba! Marki zaczęły nawet zgłaszać się do mnie! Rozwój w UGC to zdecydowanie moja kropka nad i 2024 roku.
Pierwsze duże zlecenia
Ten rok, w związku z moim rozwojem w UGC obfitował w pierwsze duże zlecenia. Od takich marek jak np. Veoli Botanica czy Vitigna skin love. Każda taka współpraca to dla mnie ogromne wyróżnienie i radość, która przynosi dużą satysfakcję. Kocham to, co robię, więc jestem wdzięczna za zaufanie, jakim obdarza mnie coraz więcej marek!
Decyzja o stworzeniu interaktywnego ebooka o makro
Od lat mówię o stworzeniu ebooka fotograficznego. Jednak ostatnio tak bardzo pokochałam makro i tak bardzo WY pokochałyście makro w moich wideo, że postanowiłam zmienić koncepcję. Mam pomysł na fantastycznego, interaktywnego (jeżeli się uda) ebooka, o ujęciach makro w wideo, jak i w fotografii produktowej na social media. Będę Was o tym informować na bieżąco na moim Instagramie, jak i blogu.

Życie się posypało
Niestety końcówka roku to była u mnie kompletna rozsypka. Wydarzyło się coś, co mnie złamało, roztrzaskało na milion małych kawałeczków i totalnie przewartościowało dotychczasowe życie. Nie, nikt nie umarł, wszyscy są zdrowi. Nie chcę mówić o tym w internecie, to zbyt prywatne, ale muszę to tutaj mieć. Chociaż nigdy tego nie zapomnę, to chcę zostawić tutaj ślad, że końcówka 2024 roku całkowicie mnie zniszczyła…
Nie wiem kiedy wrócę na dawne tory, kiedy odzyskam swoją iskrę, motywację, siłę do działania. Wiem, że muszę to zrobić dla siebie, ale ten proces będzie bardzo ciężki i długi…
Życzę sobie i Wam, żeby 2025 rok był lepszy. Tylko tyle!