Chociaż śniegu to u nas jak na lekarstwo, to jednak zimowo – świąteczny klimat powoli mi się udziela. Troszkę lampek mam już powieszonych, kilka dekoracji już na swoim miejscu, a ja umilam sobie zimowe wieczory nie tylko kosmetykami. W końcu świat nie kończy się na cieniach, kremach czy lakierach do paznokci. Nawet my kosmetykomaniaczki lubimy czasem sprawić sobie przyjemność czymś, niekosmetycznym. Dzisiejszego wieczoru chcę zabrać Was w mój świat takich przyjemności. Jeżeli więc chcecie poznać go bliżej… Zapraszam! 🙂

Dobra książka – to absolutnie podstawy umilacz zimowego popołudnia czy wieczoru. Pominę fakt, że ja w ogóle nie wyobrażam sobie życia bez książek, tak jednak zimą uwielbiam je jeszcze bardziej. Co prawda od kiedy mam czytnik, literatura towarzyszy mi zawsze i wszędzie, ale ostatnimi czasy jakoś intensywniej odczuwam potrzebę czytania. Może to ten chłód tak na mnie wpływa?
Niedawno skończyłam Służące Kathryn Stockett i niedawno zabrałam się za Kwiaty na Poddaszu Virginii Cleo Andrews. Jestem ciekawa jak ta historia się rozwinie… A może Wy polecicie mi jakąś dobrą książkę?
Ciepłe skarpety – totalnie niezbędne w te chłodne wieczory! Oj, nie wyobrażam sobie mojej wieczornej herbatki bez cieplutkich, milusich skarpetek! Moje zimówki już powoli zaczynają niedomagać po poprzednim sezonie, ale tak strasznie je lubię, że nie mam serca się ich pozbyć! W tym roku jednak zapoluję na jakąś nową wersję skarpetek!

Chocolate layer cake – cudowna świeczka z Yankee Candle. Chociaż ja nie należę do fanów słodkich zapachów, tak ten tort totalnie mnie oczarował. Jest idealny na chłodne wieczory, swoją delikatną, acz intensywną, czekoladową słodkością, bardzo przyjemnie otula i rozpieszcza moje zmysły. Idealny umilacz tej zimy, ciężko będzie mi się z nią rozstać jak się skończy!

Earl grey z cytryną – moja obsesja ostatnio. Nie jestem fanką herbat, nigdy nie byłam, ale mam takie fazy, że mogę pić hektolitrami. Aktualnie nie rozstaję się z kubkiem (TAK, właśnie tym ze zdjęcia) pełnym po brzegi, pyszną gorącą herbatką z cytrynką! Najlepiej earl grey posłodzony miodkiem. No najlepsza wersja wieczornego, smacznego przyjemniaczka!
          To są moi czterej umilacze zimowych wieczorów i chłodnych dni w tej porze roku. Choć jako tako, zimy jeszcze nie mamy i brakuje mi już śniegu, który dopełniałby ten klima, to jednak wyczuwa się już ten zimowy nastrój. Pochwalcie się, jakie są Wasze zimowe przyjemności?