…ale naprawdę długo powstrzymywałam się, żeby Wam tego nie pokazać! Dłużej nie mogę bo podniecam się jak głupia i koniecznie chcę abyście i wy zobaczyli te małe cudeńka. Właściwie muszę przyznać, że nie sądziłam aby te pędzle kiedyś do mnie trafiły. Nigdy jakoś mnie do nich nie ciągnęło no i cena mnie nie zachęcała. Ale kiedy Alamakota napisała na FB, że są w TKMaxx musiałam je mieć! Takim oto sposobem trafiły do mnie dwa sety pędzli Real Techniques: starter set oraz core collection.

          W sobotę w poprzednim tygodniu wyczytałam na FB u Alamakota, że w TKMaxx w Szczecinie są dostępne pędzle Real Techniques. Był to późny wieczór, bo gdzieś ok 21 więc nie miałam już możliwości udania się do centrum handlowego Molo aby te pędzle zdobyć, a nazajutrz i dzień później musiałam być w pracy. Jednakże jeden wykonany telefon do mamy spowodował, że dnia następnego pędzle zostały mi dostarczone do rąk własnych (dla mamy buziaczki! :*), w postaci obu zestawów (decyzja o kupieniu drugiego podjęta była przez telefon w trakcie wizyty mamy w TKMAxx). Wielce uradowana i zachwycona nowym nabytkiem jak tylko znalazłam się w domu zabrałam się dom macania!
          Dla tych, którzy nie znają za bardzo tych pędzli wspomnę, że zostały one zaprojektowane wspólnie z Samanthą Chapman, która jest znaną yutuberką z kanału Pixiwoo. Ja właśnie zdałam sobie sprawę, że oglądałam filmiki, w wykonaniu Samanthy i jej siostry, czym z czego mi wiadomo podbiły świat, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy. No cóż, mają świetny kanał także nic dziwnego, ze podbiły serca ponad półtora miliona fanów! 🙂

          Pierwszy zestaw to starter set, który jest całkowicie przeznaczony do malowania oczu. Dzięki temu zestawowi wykonamy pełny, dokładny makijaż oka bez potrzeby używania żadnego dodatkowego pędzelka. Są to pędzle syntetyczne o bardzo odpornym włosiu (z tego co udało mi się, wśród blogów wyczytać). W zestawie jest pędzelek do brwi, do eyelinera i blendowania, także wszystko w jednym miejscu!
          Wymieniając od lewej strony:
Brow brush – czyli pędzelek przeznaczony do malowania brwi i nadawania im kształtu, sprawuje się w swojej roli całkiem nieźle, ale dla mnie jest nieco za gruby. Do malowania brwi potrzebuję czegoś cieńszego, aby bardzo precyzyjnie je wykończyć, chociaż na szybkie malowanie się nadaje i na wyjazdy myślę ok.
Pixel-point eyeliner brush – muszę przyznać, że po raz pierwszy spotykam się z pędzelkiem do eyelinera w takim kształcie, jest to cieniutka długa kuleczka, jeszcze go w tym celu nie używałam, ale fajnie sprawdza się na nakładanie cieni nad linią rzęs, lub na dolnej powiece. Jestem ciekawa jak się sprawdzi do eyelinera, bo obawiam się, że jak na moje wymagania to będzie jednak również za gruby do tego zadania.
Accent brush – pędzelek do precyzyjnego nakładania cieni, myślę że w tym sprawuje się całkiem nieźle, fajnie też używa się go do nakładania cieni na dolną powiekę, choć niestety niektóre cienie kiepsko się go trzymają. Mam nadzieję jednak, że znajdę na niego sposób, ponieważ właśnie takiego pędzelka szukałam.
Base shadow brush – mamy go stosować jaka sama nazwa wskazuje jako podstawowy pędzel do nakładania cieni, aczkolwiek kłóciłabym się z tym zastosowaniem – owszem, nadaje się do tego i to całkiem fajnie, ale lepiej sprawuje się do rozcierania i tutaj jest naprawdę super.
Deluxe crease brush – w tym zestawie jest to pędzel przeznaczony stricte do rozcierania i faktycznie nie ma co narzekać, ale ja mam dla niego już inne zastosowanie. Świetnie nakłada się nim korektor w okolice oczu, fajnie go rozprowadza i fajnie się nim wklepuje.

          Jak widzicie nie zawsze to co sugeruje producent jest adekwatne do zastosowania produktu. Ja tym pędzlom nadałam inne zadania, w których moim zdaniem sprawdzają się lepiej niż te narzucone im odgórnie. Myślę, że jednak lepiej samemu odkrywać do czego dany pędzel będzie nam służył najlepiej, bo w końcu to efekt końcowy się liczy 🙂

          Drugi zestaw core collection przeznaczony jest do wykończenia twarzy. Więc generalnie jakby się uprzeć te dwa zestawy wystarczą nam aby wykonać pełny makijaż nie dobierając do nich żadnego pędzla dodatkowego, czy żadnej gąbeczki typu BB.
          Tutaj również zacznę od lewej strony:
Buffing blush – pędzel, który używamy do nakładania podkładów mineralnych, kompaktowych, generalnie tych suchych produktów na twarz. Ten nada się do dokładniejszego nałożenia tych produktów ponieważ jest stosunkowo niewielki.
Detailer blush – czyli pędzelek przeznaczony do zadań specjalnych i wypełniania trudniej dostępnych miejsc, jak np. kąciki w okół nosa, czy pod oczami. Jest dobry do nakładania korektora pod oczy właśnie w tych trudniej dostępnych miejscach.
Pointed fundation brush – przeznaczony do punktowego nakładania podkładu, ale myślę że bez problemu może służyć do nakładania go na całą twarz, jest jednak dość drobny więc sporo się namachamy aby to zrobić. Myślę, że fajnie nada się na nakładanie podkładu pod oczy, bo dokładnie wszędzie dojdzie.
Contour brush – bez zbędnych wstępów, po prostu pędzel do konturowania. Ja osobiście wolę te ścięte na ukos do tego zadania, ale ten spisuje się nieźle w swojej roli. Również fajnie sprawdza się do nakładania rozświetlacza lub różu.

          Póki co pędzle nie powaliły mnie na kolana, ale myślę, że spowodowane jest to tym, że oczekiwałam od nich naprawdę dużo, a jednak wcale nie są takie rewelacyjne jak wszędzie czytam. Owszem, na pewno kilka z nich na stałe zagości w moim kufrze, ale część z nich będę używać tylko od wielkiego dzwonu, lub na wyjazdy bo oba sety fajnie się do tego nadadzą. Jednak, po kilku makijażach muszę przyznać, że mojego serca nie skradły, ale dam im szansę, może zmienię zdanie – w końcu to pierwsze wrażenia 🙂