Na matową pomadkę Sleeka czaiłam się dość długo, bardzo podobały mi się różne swatche, aż w końcu przyszedł czas aby i do mnie trafiła pomadka matte me. Wybrałam bardzo wiosenny, letni kolor o uroczej nazwie Party pink. To bardzo intensywny, letni kolor i pewnie część z Was nigdy po niego nie sięgnie. Nie zmienia to jednak faktu, że warto poznać bo z bliska. Jeżeli macie ochotę zobaczyć jak wygląda, zapraszam na post! 🙂

Sleek matte me

Sleek matte me

➥ Matowe pomadki w płynie, które warto kupić
➥ Matowe pomadki Bourjois

Będę się powtarzać, ale chyba nikomu nie muszę przedstawiać firmy Sleek? To dobrze. Z racji tego, że jestem zadowolona z każdej paletki jaką posiadam, również tej do ust chciałam sprawdzić taką wersję pomadek tej firmy. Koszt takiego matowego „błyszczyka” to plus minus 27 zł. Wydaje się dość sporo, ale dostajemy aż 6ml! Jedyne co powstrzymywało mnie przed zakupem, to forma aplikacji. Nie przepadam za tego typu formą nakładania pomadek, bo uważam że jest mało precyzyjna, no ale to w końcu jakość i kolor się liczy, a nie aplikator…

Sleek matte me

Sleek matte me

Kolor, to mocna elektryzująca brzoskwinka, z domieszką czerwieni. Moim zdaniem kolor idealny na lato, a w związku z tym że pomadka jest lekka, to nada się idealnie na tą porę roku. Niestety lekko podkreśla suche skórki, ale znam pomadki, które robią to mocniej. Jeżeli chodzi o trwałość, to jeszcze niewiele powiem aczkolwiek kompletnie nie ucierpiała podczas jedzenia jogurtu, co uważam za spory plus. Ma bardzo miękką formułę, taki jakiś mus, który przyjemnie rozprowadza się po ustach i bardzo delikatnie przyjemnie pachnie, czego później na ustach nie czuć.

Ja jestem jak najbardziej na tak i chciałabym spróbować inne kolory z tej serii, chociaż wybór kolorów jest dość ograniczony, mam nadzieję że zwiększą wybór odcieni z czasem.

Czy któraś z Was pomadkę z serii matte me ze Sleeka? 🙂